Popularne posty

poniedziałek, 12 października 2015

Pierwszy make over

Obiecałam sobie pisać często, ale nie każdą obietnicę udaje się dotrzymać.

Może nie zachowuję do końca kolejności wydarzeń, ale po kilku tygodniach oglądania bałaganu w przedpokoju postanowiliśmy z P. wyposażyć się w komódkę. Oczywiście plany były ambitne, miała być stara drewniana komoda, którą odnowimy i będzie ozdobą naszego mieszkanka. No cóż... stanęło na małej sosnowej komódce z 3 szufladami z Ikei :) (ah ta Ikea...)

Tiaaaa, no cóż w tej wersji mnie nie porywa. I tak powstał mój pierwszy mini make over :)

Postanowiłam mebelek pomalować na biało i zmienić uchwyty. Praca raczej prosta, bo szafka była w częściach i każdy element mogłam pomalować oddzielnie. Użyłam takiej farby:
Kolor, który wybrałam nazywa się "Kość słoniowa", jest praktycznie bialutki. Trzeba nanieść przynajmniej 2 - 3 warstwy by drewno było pokryte równomiernie, jednak struktura jest zachowana. Dodatkowo po całkowitym wyschnięciu powierzchnia jest lekko perłowa i połyskuje w świetle :)

Etapy pracy:
  1. przygotowałam farbę, wałki i pędzel
  2. rozłożyłam na kartonach drewniane elementy do malowania (nie malowałąm wszystkiego bo niektóre części są ukryte wewnątrz mebla, ale można się pokusić i pomalować wszystko :)
  3. i zaczynamy

Efekt po nałożeniu pierwszej warstwy:

I pomalowane wszystkie elementy





Poskładałam wszystko w całość, zamontowałam nowe uchwyty i oto efekt końcowy:


Teraz dziewczyny mają własną szufladę na smycze i obróżki :)



poniedziałek, 5 października 2015

Jak się zaczęło...

Jak już ostatnio wspominałam, mieszkanie kupiłam w czerwcu 2015, nie napisałam jednak jak szybka była to decyzja :) Otóż po różnych perypetiach w moim życiu, wzlotach i upadkach, ciężkim, najgorszym 2013 roku i trochę lepszym 2014 nadeszły Święta Bożego Narodzenia. Niby Święta jak co roku, ale w te ostatnie zaczęłam sobie układać w głowie pewne kwestie, sytuacje które miały miejsce i to gdzie się teraz znajduję. Miałam za sobą naprawdę ciężki okres, ale o tym może napiszę kiedyś jak znajdę więcej odwagi.

Pomyślałam: " Nowy rok, więc czas na zmiany - kupuję mieszkanie" :) dokładnie tak to wyglądało. I tak idąc za ciosem w styczniu zaczęłam już przeglądać ogłoszenia i oglądać pierwsze lokale.
Początkowo miała to być niewielka kawalerka, tak na czas skończenia studiów, mały własny kąt. Ale oczywiście w miarę przeglądania i porównywania ambicje rosły. Obejrzałam chyba z 20 mieszkań, oczywiście mój P. towarzyszył mi przez większość czasu, aż trafiłam do "Mojej kamienicy"...

Większość z Was zaglądając tam pewnie szybko by brała nogi za pas, ale ja patrzę trochę inaczej na świat niż większość. Stara skrzypiąca brama, bałagan na szarym, obskórnym patio, gruz przy wejściu i goła cegła na klatce... tak to mniej więcej wyglądało:

Wiem, trochę strasznie, ale kiedy zobaczyłam marmurowe schody na klatce i te piękne drzwi do mieszkań...

to wiedziałam, że to moje miejsce. A jaki mam widok z okien! Fascynujący, oczywiście jeśli ktoś lubi centrum miasta :)