Popularne posty
-
Wyobrażając sobie moje mieszkanko zawsze wizualizowałam w nim białe listwy przypodłogowe. Pięknie wyglądają, nadają elegancki i stylu, który...
-
Ostatnio pogoda nie sprzyja najlepszemu samopoczuciu, ale na poprawę humoru znalazłam na jednym z portali pewien interesujący mały (tani) me...
-
Ostatnio uległam fascynacji pewnym surowym, ale pięknym krajem. Mowa o Norwegii. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego tak bardzo pociąga mn...
-
I tak miałam mieć chwilę, ale chwili niestety nie znalazłam. W związku z tym może trochę dokładniej nakreślę kim jestem i co robię.. Jak w...
piątek, 29 stycznia 2016
Fiordy i zorza polarna
Ostatnio uległam fascynacji pewnym surowym, ale pięknym krajem. Mowa o Norwegii.
Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego tak bardzo pociąga mnie to miejsce. Przecież jest tam zimno, nawet bardzo zimno <brrr>, ludzie jedzą renifery i miejscami noc trwa 3 miesiące... Jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu ciągnie mnie tam. I co więcej, zapał mam wcale nie taki słomiany, bo już poszukuję biletów - oczywiście jeszcze nie zarezerwowałam nic konkretnego, bo nie mam pewności do daty wyjazdu, ale wiem na pewno: w tym roku tam pojadę :) Pojadę zobaczyć, zwiedzić, poczuć.
Swoją drogą zastanawiam się dlaczego tak wielu Polaków jeździ tam do pracy. Rozumiem, wyższe zarobki, ale czy aż tak bardzo? Przecież życie w tym państwie jest bardzo drogie, czy to się w ogóle opłaca? Przez chwilę nawet się zastanawiałam, jakby to było zostać tam adwokatem, a nie tu. Ale otrzeźwiałam dość szybko - język, nie należy do najłatwiejszych, a już ten prawniczy z pewnością jest "pokaleczony" (jak każdy inny). Tym sposobem zapał do kariery w innym kraju osłabł, ale pojechać i tak pojadę :)
Kilka zdjęć, które mnie przekonały do takiej decyzji...
Zdjęcia pochodzą z poniższych stron:
http://fjordtravel.no/traveltips-norway/see-amazing-northern-lights-norway/
http://static.twojapogoda.pl/2012/05/image29.png
http://d2mve4pl256l37.cloudfront.net/globalassets/northern-lights/visit-tromso/northernlights-tromso-norway-1400.jpg?width=800
https://www.discover-the-world.co.uk/media/zoo/images/norway-north-tromso-skyline-istock_eb8257f60a26396216502f0e087d3622.jpg
https://d19lgisewk9l6l.cloudfront.net/wexas/www/images/web/europe/norway/tromso/tromso.jpg
niedziela, 10 stycznia 2016
Przepis na szczęście
Ponieważ od samego początku blog miał być miejscem różnych przemyśleń, to tak z innej beczki o książce, którą otrzymałam w prezencie na Święta..
Książka zatytułowana jest Sekretnik przepis na szczęście, autorstwa Katarzyny Michalak
Muszę przyznać, że dość sceptycznie podchodzę do wszelkiego rodzaju poradników, przepisów na życie i karierę, bo niby skąd ktoś zupełnie obcy może wiedzieć cokolwiek o moim szczęściu? Ta książka wydawała mi się podobna, dlatego schowałam ją w szafce, do wczoraj. Otóż sobota była dniem dość przyjemnym, a to dlatego, że bardzo obiecująco rozpoczęłam sesję zimową i pierwszy egzamin zaliczyłam na 5. Powinnam oczywiście zabrać się za naukę do kolejnych egzaminów, a przede mną jeszcze 3 w styczniu, ale jakoś tak w ramach nagrody i odpoczynku postanowiłam zacząć czytać podarowany mi Sekretnik.
Początek książki nie był zachęcający, ale im dalej w nią brniemy tym bardziej dogadujemy się z autorką, która bynajmniej nie mówi nam, że na końcu książki znajdziemy zaklęcie odmieniające życie, a zachęca do pracy nad samym sobą i ze sobą. Sporo tu ciekawych porównań i humoru. Książka zmusza do pewnej aktywności i zaangażowania, co mi się podoba. Nie skończyłam jej jeszcze czytać, ale wydaje mi się, że nawet jeśli skończę to będę zaglądać do niej od czasu do czasu. Polecam :)
Książka zatytułowana jest Sekretnik przepis na szczęście, autorstwa Katarzyny Michalak
Muszę przyznać, że dość sceptycznie podchodzę do wszelkiego rodzaju poradników, przepisów na życie i karierę, bo niby skąd ktoś zupełnie obcy może wiedzieć cokolwiek o moim szczęściu? Ta książka wydawała mi się podobna, dlatego schowałam ją w szafce, do wczoraj. Otóż sobota była dniem dość przyjemnym, a to dlatego, że bardzo obiecująco rozpoczęłam sesję zimową i pierwszy egzamin zaliczyłam na 5. Powinnam oczywiście zabrać się za naukę do kolejnych egzaminów, a przede mną jeszcze 3 w styczniu, ale jakoś tak w ramach nagrody i odpoczynku postanowiłam zacząć czytać podarowany mi Sekretnik.
Początek książki nie był zachęcający, ale im dalej w nią brniemy tym bardziej dogadujemy się z autorką, która bynajmniej nie mówi nam, że na końcu książki znajdziemy zaklęcie odmieniające życie, a zachęca do pracy nad samym sobą i ze sobą. Sporo tu ciekawych porównań i humoru. Książka zmusza do pewnej aktywności i zaangażowania, co mi się podoba. Nie skończyłam jej jeszcze czytać, ale wydaje mi się, że nawet jeśli skończę to będę zaglądać do niej od czasu do czasu. Polecam :)
Komoda, serwantka skończona - powiedzmy
Baaardzo długo mnie nie było, wiem, i mam o to żal sama do siebie, ale oczywiście zawsze znajdę sobie jakieś wytłumaczenie. W każdym razie udało mi się zakończyć pracę nad moją serwantką jadalniano - salonową. Jakiś czas temu - dość dawno - zakupiłam mebelek, który miał uzupełnić część kuchenno jadalnianą mojego mieszkanka. Ten oto poniższy egzemplarz.
mam jeszcze w planie wymienić szybki w drzwiach, więc pewnie za jakiś czas opublikuję zaktualizowane zdjęcia :)
Oczywiście bardzo ambitnie postanowiłam zmierzyć się z odnowieniem owego mebla i nadać mu zupełnie nowy wygląd. Okazało się to jednak sporo trudniejsze niż sądziłam, choćby dlatego że mebel był dotknięty zębem czasu, ale jak to ja, uparłam się i koniec.
Zaczynając od początku:
- dokładne czyszczenie i mycie wszystkich powierzchni, rozmontowanie szuflad i drzwi
- ścieranie wierzchniej warstwy papierem ściernym - to najbardziej męczące zajęcie, coraz częściej myślałam o zakupie szlifierki
- uzupełnianie ubytków - kupiłam w markecie budowlanym masę szpachlową do drewna - to taki wypełniacz, występuje w wielu kolorach, więc można dobrać w miarę odpowiedni, ja wzięłam dąb
- masę nakłada się na ubytek i wyrównuje z powierzchnią
- schnie szybko, ale powinno się odczekać 24 h
- jeśli ubytek jest większy, głębszy, powinno się stosować masę warstwami - kolejną nakładać po wyschnięciu pierwszej
- po dokładnym wyschnięciu masy poleruje się ją papierem ściernym, tak żeby powierzchnia była równa i gładka
Po tych wszystkich czynnościach mebel znowu myjemy i odtłuszczamy, a następnie można zabrać się za malowanie :) Tak jak postanowiłam w ostatnim poście, witrynka jest pomalowana na czarno, a jej wnętrze na biało. Użyłam białej farby dekoracyjnej, która została mi jeszcze po malowaniu komódki z IKEI, natomiast na zewnątrz użyłam czarnej emalii alkidowej Luxens.
Krycie i ostateczny efekt jest bardzo fajny, ale mam kilka zastrzeżeń albo rad - jeśli planujesz malować coś emalią alkidową zdecydowanie rozcieńcz ją odpowiednim rozcieńczalnikiem. Dzięki temu zabiegowi emalia dużo łatwiej się rozprowadza, a i schnie zdecydowanie szybciej. Nie ukrywam, że wpadłam na ten genialny pomysł juz po wykonaniu pierwszej warstwy - umęczyłam się strasznie i czekałam kilka dni, żeby wszystko dokładnie wyschło. Przy drugiej warstwie już byłam mądrzejsza :)
A oto efekt końcowy ( na razie bez żadnych dodatków i ozdóbek - pracuję nad tym):
mam jeszcze w planie wymienić szybki w drzwiach, więc pewnie za jakiś czas opublikuję zaktualizowane zdjęcia :)
China cabinet makeover
Subskrybuj:
Posty (Atom)